Zupy uwielbiam jeść przez cały rok. Doskonałe są na wieczorną kolację czy szybki lancz w biegu, (który można przygotować z wyprzedzeniem!). Wiosną wprowadzam jednak nieco zmian do zupowego menu.
Moje zupy stają się delikatniejsze, bardziej subtelne, przygotowane na bulionie warzywnym lub drobiowym. Te zmiany to bardzo często tylko przesunięcie akcentów. Zmiana rodzaju mięsa, większa ilość warzyw, krótszy czas gotowania. Częściej korzystam z kostek warzywnych czy drobiowych.
Jeżeli mam trochę więcej czasu i chcę przygotować zupę na bazie warzywnej, zaczynam - sposobem śródziemnomorskim - od tzw. soffritto. To nic innego jak drobno pokrojona lub tarta włoszczyzna, podsmażona na łyżce oliwy w garnku. Podczas smażenia warzywa karmelizują się, co w efekcie pogłębi smak bulionu. Do podsmażonych warzyw dolewam wodę i gotuję dalej –15-20 minut. Pamiętajcie koniecznie o dodaniu do bulionu przypraw takich jak ziele angielskie, listki laurowe i pieprz – znakomicie połączą się ze smakiem karmelizowanej włoszczyzny. Na koniec doprawiam wywar kilkoma kroplami przyprawy w płynie do zup i sosów Knorr i kostką rosołową lub bulionetką. Mając taką podstawę, możemy przejść do kolejnego etapu, czyli gotowania właściwej zupy. Tutaj krótka dygresja.
My, Polacy, jesteśmy smakoszami i znawcami zup. Polska pomidorowa czy ogórkowa nie mają sobie równych. I prawie każdy potrafi je ugotować! Co dom, to inny, tradycyjny sposób na polskie zupy. Moim zdaniem naszym skarbem narodowym jest ogórkowa, unikat na skalę światową. Pamiętam, ile wysiłku kosztowało mnie przekonanie moich anglosaskich przyjaciół, że kiszone ogórki to nie to samo, co marynowane. I że wcale nie trzeba do nich dodawać octu. Dla nich kiszone oznacza wyłącznie pikle, czyli ogórki marynowane z octem i przyprawami.
A tymczasem wspaniała kwaskowata zupa ogórkowa w wersji najprostszej.

W następnym wpisie zajmę się kolejnym polskim klasykiem.